...jest pusty
Erudycja - nie po to, żeby błyszczeć w gronie rozmówców, ale by karmić duszę. Sam jako szczeniak widywałem takich ludzi - dziś nazywam ich bezinteresownymi inteligentami.
Mój kolega z podwarszawskich Włoch miał stryja, skromnego urzędnika, który wracał z pracy kolejką EKD, a potem czytał. W jego pokoju piętrzyły się księgi. Sprawą, którą zgłębiał niezwykle wnikliwie, był Kościół i papiści. Z drugiej strony leżały przedwojenne stosy Wolnomyśliciela Polskiego, broszury towarzystwa ateistów. Widać było, że targał się ze światopoglądem - jest Bóg czy Boga nie ma? Czas wolny spędzał na czytaniu, ale nie pchał się, by zabłysnąć, nie wygłaszał oracji. To był cichy człowiek. Czasem tylko zza ściany dochodziły ożywione głosy, kiedy dyskutował z przyjacielem, też urzędnikiem. Wadzili się o Boga! Piękne, co?
***
Czasem przypominam sobie Jana Józefa Szczepańskiego. Gdzieś idę i nagle widzę jego twarz. Bo miał twarz charakterystyczna - mocne szczęki, a zarazem łagodne oczy, powiedziałbym oczy setera. Był niewysoki, ale barczysty, o silnej szyi. Jeden z moich bliskich, nieżyjących przyjaciół, Leszek Płażewski, mówi kiedyś: "Jak patrzę z tyłu na Jana Józefa, myślę sobie, że w ekstremalnej sytuacji, postawiony wobec ostatecznego wyboru, zmuszony do odwołania czegoś, w co wierzył, nawet mając łeb na pieńku, powiedziałby krótko: >>Nie<< i topór kata na tę szyję by spadł".
Mój kolega z podwarszawskich Włoch miał stryja, skromnego urzędnika, który wracał z pracy kolejką EKD, a potem czytał. W jego pokoju piętrzyły się księgi. Sprawą, którą zgłębiał niezwykle wnikliwie, był Kościół i papiści. Z drugiej strony leżały przedwojenne stosy Wolnomyśliciela Polskiego, broszury towarzystwa ateistów. Widać było, że targał się ze światopoglądem - jest Bóg czy Boga nie ma? Czas wolny spędzał na czytaniu, ale nie pchał się, by zabłysnąć, nie wygłaszał oracji. To był cichy człowiek. Czasem tylko zza ściany dochodziły ożywione głosy, kiedy dyskutował z przyjacielem, też urzędnikiem. Wadzili się o Boga! Piękne, co?
Czasem przypominam sobie Jana Józefa Szczepańskiego. Gdzieś idę i nagle widzę jego twarz. Bo miał twarz charakterystyczna - mocne szczęki, a zarazem łagodne oczy, powiedziałbym oczy setera. Był niewysoki, ale barczysty, o silnej szyi. Jeden z moich bliskich, nieżyjących przyjaciół, Leszek Płażewski, mówi kiedyś: "Jak patrzę z tyłu na Jana Józefa, myślę sobie, że w ekstremalnej sytuacji, postawiony wobec ostatecznego wyboru, zmuszony do odwołania czegoś, w co wierzył, nawet mając łeb na pieńku, powiedziałby krótko: >>Nie<< i topór kata na tę szyję by spadł".
(fragmenty książki)
Wydawnictwo
ZYSK I S-KA
Rok wydania
2014
Liczba stron
228
Dla tego produktu nie napisano jeszcze opinii!
Napisz opinięWłaściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.